Marketing partyzancki

Tradycyjne formy reklamy stają się dla ich odbiorców coraz bardziej nużące i nieciekawe. Dlatego ta branża musi nieustannie szukać nowych, skutecznych rozwiązań. Mało jeszcze znaną formą reklamy, choć niezwykle interesującą i nietypową, jest tak zwany marketing partyzancki. Nazwa trafnie oddaje na czym on polega. Marketing partyzancki wykorzystuje bowiem niekonwencjonalne sposoby dotarcia do klienta i stosuje się go zazwyczaj, gdy tradycyjne reklamowanie się nie przyniosło efektów. Do marketingu partyzanckiego wykorzystuje się między innymi kojarzone raczej z subkulturami, napisy sprayem na murach czy chodnikach albo vlepki. Tego rodzaju działania są dość kontrowersyjne, bywają bowiem uznawane za wandalizm. Nawet wykorzystywane w marketingu partyzanckim tradycyjne formy przekazu, jak na przykład spot telewizyjny, muszą zawierać elementy zaskoczenia. „Partyzanckie” filmy reklamowe są często wyjątkowo humorystyczne lub kontrowersyjne, a nawet drastyczne. Wszystko po to, by widz nie pozostał obojętny – to najgorsze, co może spotkać reklamę. Na drugi plan schodzą cechy reklamowanego produktu, najważniejsze staje się wywoływanie emocji i samo wrażenie, jakie reklama robi na potencjalnych klientach.

Marketing partyzancki bardzo często jest wykorzystywany w kampaniach społecznych, tam gdzie trzeba uczulić ludzi na ważne problemy. Może to być na przykład alkoholizm, stosunek ludzi do zwierząt czy inne sprawy społeczne, które bardzo często są ignorowane. W Polsce coraz więcej firm decyduje się na takie niekonwencjonalne działania. Należy jednak uważać, aby nie przesadzić – treści zbyt kontrowersyjne lub drastyczne mogą przynieść skutek odwrotny od zamierzonego. Ciekawym przykładem marketingu partyzanckiego jest na przykład akcja zwracająca uwagę na ofiary przemocy. Związane i zakrwawione ręce namalowane z tyłu siedzenia w autobusie, wyglądają jakby należały do siedzącego tam człowieka. Hasło głosi: Ofiary. Ludzie tacy, jak ja i ty.

Czytajmy napisy na murach, może to nie gryzmoły, tylko ważne przesłanie.

Post Author: Iza Mięciel